Wysłane przez fotograf w
Kilka refleksji osoby, która na takich warsztatach była po raz pierwszy. Tak. Pierwsze warsztaty i to takie, w których nie brałem bezpośrednio udziału (bo były to zajęcia dla dzieci), ale które rozpaliły delikatny żar Ducha Świętego w moim sercu. Dobrym słowem na określenie tego czasu to: prostota. Dlaczego? Taki zwyczajny czas, podział na grupy, śpiew, Msza, modlitwa. Ktoś powie: i nic więcej? Naprawdę więcej się nie dało i nie było potrzeby. Każdy warsztat rewelacyjnie przygotowany, dzieci uczyły się przez zabawę i co ważne, czuły się bezpiecznie. Tematem, który towarzyszył byli Archaniołowie. Śpiew, taniec, modlitwa – wszystko wokół Archaniołów. No i jak to w stylu Mocnych w Duchu, wszystko wcześniej mocno przemodlone i oddane Panu.
Z naszej Parafii wyjechał pełen autokar dzieci wraz z wystarczającą liczbą opiekunów. Tutaj też muszę dodać, że organizacyjnie ten wyjazd naprawdę świetnie przygotowany (dziękuję pani Emilii i innym :) ). Pomimo wczesnej pory (około 5.00) dzieci były pełne energii i podekscytowane tym co ich czeka. Na miejscu szybko dowiedzieliśmy się, że nasza Parafia tworzy jedną, odrębną grupę warsztatową, że opiekunowi w tym czasie mogą „odpocząć” przy kubku kawy i ciastku. Rewelacja. Na zakończenie mogliśmy przeżyć wspólnie Eucharystię, której przewodniczył opiekun Mocnych, ks. Paweł Sawiak. No i tuż przed wyjazdem prezentacja prac w grupach. No i tu jest miejsce na drugie, ale najważniejsze słowo, które określa ten wyjazd: JEZUS. On to zorganizował. Czuliśmy to bardzo mocno.
Zapomniałbym jeszcze o jednej sprawie ważnej dla dzieci. Obiad. To było ważne dlatego, że każdy mógł najeść się do pełna pyszną pizzą. Tak, pizzą. W sumie było ponad 600 osób i każdy wyjechał z pełnym brzuchem. Było tyle, że jeszcze zostało.
Podsumowanie: rodzice zadowoleni, dzieci zadowolone i najedzone, a ja liczę, że za rok też będę mógł tam się znaleźć.