Wysłane przez fotograf w
Dzień 17 października, był dla grupy 30 młodych ludzi związany z wydarzeniem, do którego przygotowywali się od ponad roku. Sam Bóg przyszedł ze swoją pełnią, z darami, by dodać nie tylko sił, ale przede wszystkim rozpalić Swój ogień w młodych sercach. Czy tak się jednak stało? To, że Bóg przyszedł to jest pewne, ale czy zapłonął ogień?
Apostołowie przez wiele dni czekali na obietnicę Jezusa, na Pocieszyciela, który przypomni i podtrzyma. Oczekiwali na Ducha z niecierpliwością i wielkim pragnieniem. Wiedzieli, że jak przyjdzie, to coś się zmieni. Co wiedzieli o Duchu Świętym? Trzeba raczej powiedzieć, że nie tyle wiedzieli, ale widzieli. Bo patrzyli na Jezusa, który czyni cuda w Duchu Świętym; który przebacza w Duchu Świętym, wszystko robi w mocy Ducha. Uczniowie więc wiedzieli kim On jest, co jest Jego darem. Kiedy w dzień Pięćdziesiątnicy przyszedł Oczekiwany, wszystko się zmieniło. Nabrali mocy, odwagi i zaczęli głosić Słowo Boga z silną wiarą.
Tak myślę, że może właśnie tego potrzeba nam, którzy już „mamy” Bierzmowanie i młodym, którzy od kilkunastu dni „chodzą w mocy” Ducha: potrzeba nam nadziei, pragnień by doświadczyć mocy, by wyjść ze standardów chrześcijaństwa skostniałego, by wyrwać się z religijności, która często jest bez ognia. Bóg, jak go wołamy, to przychodzi, ale nie chce nas zmuszać, łamać. On chce wolnych ludzi, którzy pragną, czekają.
Nie wiem, jak to będzie wyglądało w naszej Parafii, ale w wielu miejscach młodzi po Bierzmowaniu, robią sobie przerwę od Kościoła i Boga. Czy można ich winić? Myślę, że nie. Może nie mają wzorców, nie widzą wokół siebie prawdziwych, „gorących”, chrześcijan. Może zamiast tego widzą tylko ludzi, którym bliżej do faryzeuszy? Nie bądźmy zdziwieni, że młodzi po Bierzmowaniu znikają. Po prostu nie widzą sensu, by robić coś, co „nic nie daje”. Ale czy tak jest? Czy wiara nic nie daje? Czy Sakrament Bierzmowania, to tylko jeden z etapów i nic więcej? Trzeba nam wołać o Ducha Świętego, o moc z wysoka, byśmy dla naszych „młodszych” braci w wierze byli nie moralizatorami, ale świadkami ŻYWEJ wiary, ŻYWEGO Boga. Nie wołajmy: wróćcie do Kościoła, ale PRZYJDŹ DUCHU ŚWIĘTY. Potrzebujemy Ognia, by płonąć i rozpalać innych.